Trzęsę się z zimna w nowym mieszkaniu (help)

Edit: mimo zapewnień właściciela, że wszystko jest szczelne, przyjrzałem się drugi raz drzwiom, najebałem tam pod spód folii bąbelkowej i jest ciepło :') Okazało się, że obok jest też ogromna dziura, którą również uszczelniłem. Nawet przy wietrzeniu mieszkania jest ciepło! I podłoga też ciepła.

Plan mieszkania: https://postimg.cc/06vXvCGp

Trochę mocno vent, ale jednocześnie prośba o pomoc, co byście zrobili w mojej sytuacji.

Przeprowadziłem się 2 dni temu i jest zimno do tego stopnia, że bolą mnie plecy, moje biurko jest chłodne, siedzenie przy komputerze (mam desktopa, więc nie wezmę go na kanapę) jest bardzo nieprzyjemne nawet w bluzie i długich spodniach przez co czuję, że nie mogę się zrelaksować ani zabrać do pracy. Wyobraźcie sobie, że moje dłonie są tak zimne jakbym je trzymał pod zimmą wodą przez kilka minut.

Jestem tu od dwóch dni i czuję się zły na siebie, że w panice zdecydowałem się na to mieszkanie (długa historia). Wydawało mi się, że wszystko było git, aż zauważyłem, że w rogu jest pleśń, która spowodowała u mnie napady kaszlu. Ale właściciel od razu na drugi dzień ją usunął, więc chyba ok. Też wydaje się bardzo ugodowy i skory pomóc, ale nie wiem jak mógłby ogarnąć to, że jest zimno. Nie rozumiem jak wcześniejsi lokatorzy dawali radę.

W łazience jest zimno, podłogi są zimne, jak stanę w kuchni to mega wieje od lodówki i moje ciało dosłownie dygocze z zimna (zaczynam się zastanawiać czy ta lodówka jest szczelna, zastanawiam się nad parawanem). A i kompa mam przy tejże lodówce, bo nie ma gdzie indziej tego zrobić w mieszkaniu. Ewentualnie może okna są nieszczelne albo od drzwi wieje? Nie ma też ogrzewania podłogowego.

Umowę podpisałem na rok, nie ma tam zapisanego miesiąca wypowiedzenia, więc to raczej musiałbym się umówić z właścicielem na zastąpienie mnie. Ja tam się ucieszyłem, że dużo miejsca, że wanna jest, że spoko właściciel, dużo miejsca, niskie opłaty, całkiem nienajgorzej urządzone, fajny widok, że w końcu sam (potem się okazało, że lokalizacja też jest jednak zjebana i nikt u mnie nie zostanie dłużej niż do północy, nawet w tygodniu). Ale okazuje się, że mimo tego no, nie jestem w stanie funkcjonować.

Zawsze byłem zmarzluchem, ale nigdy nie mieszkałem w mieszkaniu gdzie jest tak cholernie zimno. Niby jest termostat na 21.5 stopni i dalej jest zimno (nie jestem chory). Jedynie ciepło mi było rano jak siedziałem pod grubą kołdrą :/ Nie wiem czy po prostu ustawić na 30 stopni i zobaczyć jak to jest, czy dać mieszkaniu jeszcze parę dni na wygrzanie się, ale no nie jestem w stanie pracować ani wysiedzieć tutaj. Do tego termostat co chwila się wiesza i nie dochodzi do pożądanej temperatury tylko wraca z 23 znowu na 21.2 mimo, że ustawione jest 25.

Wcześniej wynajmowałem pokoje, gdzie był MPEC i jak ustawiłem kaloryfer na 3 to było super, jak na 5 to idealnie, żeby zagrzać na chwilę jak wróciłem z mrozu, żeby po paru minutach znowu odpalić 3. Właśnie, tu jest też problem, że jest jeden kaloryfer. Przy łóżku. Dość spory, ale to tyle.

Bardzo chcę wrócić do pracy, ale dosłownie ryczę z tego, że jest mi zimno :") Nie chciałbym odjebać chujozy dla tego miłego gościa, ale czuję, że nie mogę tu żyć xD Więc jeśli ktoś z was ma pomysł na to jak ogrzać lepiej mieszkanie, czy 30 stopni to overkill, czy ten parawan jest spoko opcją, co zrobić z podłogą (jest dywan, ale musiałbym chyba mieć dodatkowe dwa dywaniki w łazience i w kuchni), czy po prostu się wynieść w trybie now i jak to zrobić.

W komentarzu zamieściłem narysowany plan mieszkania... Czerwony/pomarańczowy to gdzie jest trochę ciepło jak się nie ruszam, niebieskie to jak jest mega zimno, a szare to po prostu sobie jest (chociaż wiadomo od korytarza też ciągnie, więc tam nie będę raczej często :"))

TL; DR Zimno jest, nie wytrzymuję, nie wiem co zrobić, termostat źle działa albo ja go nie ogarniam, obwinian ewentualnie zimną podłogę, być może nieszczelne okna/drzwi wejśćiowe, tylko jeden kaloryfer w pokoju lub lodówkę przy PC (nie da się jej przenieść, wbudowana).